Quantcast
Channel: Blog Prezesa Janusza Szymury » Po godzinach
Viewing all articles
Browse latest Browse all 6

Gruzińskie kontrasty.

$
0
0

 

Za mną urlop, który spędzałem w tym roku w 2 miejscach. Wpierw wybrałem się z żoną do Gruzji i o tym chciałbym napisać kilka słów. Nie byliśmy  tam długo, bo ledwie tydzień –  zdecydowanie za krótko , aby dobrze poznać kraj.  Jednak nawet tak krótki pobyt wystarczył, aby przekonać się, że Gruzja to bardzo ciekawe miejsce. To kraj, w którym żyje 8 razy mniej ludzi niż w Polsce, czyli podobnie jak w Nowej Zelandii, kraj mało znany, a jednocześnie bardzo rozpoznawalny. Położenie między Małym, a Dużym Kaukazem powoduje, że jest wyjątkowo wyodrębniony nie tylko geograficznie, ale też mentalnie i kulturowo.

Ludzie w Gruzji są bardzo serdeczni – lubią muzykę, śpiew oraz spędzanie czasu z przyjaciółmi. Patrząc na ich zachowanie, można odnieść wrażenie, że ciągle trwa tam impreza.

Co charakterystyczne – w chwili obecnej   żaden z krajów zachodniej Europy nie organizuje wycieczek do Gruzji. W Polsce „odważyła” się na to jedynie ITAKA, więc z tym właśnie biurem udaliśmy się do Batumi – jednego z najbardziej znanych gruzińskich miast.

Trzeba powiedzieć, że Gruzini bardzo doceniają turystów – pamięć o ledwie zakończonej 4 lata temu wojnie tkwi w nich. Tym bardziej cieszy ich to, że  kraj odwiedzają obcokrajowcy z krajów innych niż Rosja czy Turcja (oprócz samych Gruzinów, dla których Batumi to naturalne miejsce wypoczynku, główną grupą turystów stanowią właśnie Rosjanie i Turcy).

Tę wielką sympatię i życzliwość dało się odczuć już na lotnisku. Otóż przylecieliśmy z Polski specjalnie wyczarterowanym samolotem – skądinąd OLT Express. Wróciliśmy stamtąd ostatnim kursem zagranicznym tego przewoźnika i przyznam szczerze, że chwile niepewności były, bowiem ponad 2 godziny czekaliśmy na lotnisku, aż samolot przyleci. Było to tym bardziej stresujące, że lotnisko w Batumi jest naprawdę bardzo małe – w ciągu doby wylatuje tam w sezonie ledwie  5 samolotów. Gdyby więc samolot nie przyleciał, mielibyśmy zapewnione dodatkowe atrakcje i wspomnienia… Ale wracając do wspomnianej sympatii ze strony mieszkańców – po przylocie do Batumi powitano wszystkich Polaków poczęstunkiem. Następnie odbył się pokaz śpiewu i tańca! Potraktowano nas więc wyjątkowo szczególnie, jak bardzo ważne osoby. Żadni inni turyści nie są tam witani w ten sposób !

Gruzini w ogóle bardzo pozytywnie odbierają Polaków. Pomimo sporej odległości geograficznej łączy nas wiele: podobna historia ( wiele lat bez własnego państwa ), zbliżona mentalność, religia, sąsiedztwo wielkiego brata….Pomimo tego, iż Gruzini mają świadomość, że Lech Kaczyński był różnie odbierany w Polsce za życia, to cenią Go za to, że w momencie wojny z Rosją, był on jednym z prezydentów, którzy w wyraźny sposób opowiedzieli się po ich stronie.  Pamięć o nim została zresztą uwieczniona –  główna arteria z lotniska do centrum Batumi nazwana jest imieniem Lecha i Marii Kaczyńskich.

Co jeszcze zadziwiło mnie w Gruzji? Otóż w Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do tego,  że masa inwestycji realizowana jest za pieniądze unijne. W Gruzji widać z kolei olbrzymie pieniądze koncernów amerykańskich.  Jeżeli Polska jest obecnie placem budowy, to centrum Batumi jest jedną wielką budową! Nad samą plażą powstaje olbrzymi 40- kondygnacyjny biurowiec, który wkrótce będzie uniwersytetem. Nie widziałem do tej pory nigdzie, aby w turystycznej miejscowości nad brzegiem morza stał drapacz chmur. Obok powstaje  wieża, której głównym przeznaczeniem będzie możliwość darmowego raczenia się alkoholem.  Czy częstszymi gośćmi będą tam studenci czy turyści z wiadomych krajów trudno mi wyrokować …

Oprócz budowy wielu niesamowitych obiektów, urzekło mnie to, że przy morzu znajduje się długa na 8 kilometrów szeroka promenada oraz mnóstwo fontann, które potrafią ciągnąć się przez 150 – 200 metrów i święcąc, tryskać kilkadziesiąt metrów w górę w rytm muzyki. Jako, że Gruzinom zawsze bardzo zależało na niezależności, stworzyli swój alfabet, a żeby to podkreślić – zbudowali nad samym morzem wysoką na 100 metrów, w całości oświetloną wieżę alfabetu… Co ciekawe – wszystkie te budynki już w trakcie ich powstawania są od razu oświetlone, co ma podkreślić to, że Gruzja „żyje”.

Gruzja to trochę mityczne miejsce, mające swoją historię zdecydowanie dłuższą niż nasz kraj. W czasach antycznych wschodnia część kraju była dla Greków mitologiczną Iberią.  W tym kontekście innego wymiaru nabiera fakt, iż już niedługo w trakcie turnieju futsalowego we Lwowie drużyna Rekordu zmierzy się ze słynnym zespołem Iberia Tibilisi

W Batumi mieszkaliśmy w hotelu INTOURIST, w którym swego czasu szereg rozmów przeprowadził Stalin z Churchilem. Myślę jednak, że do tych  najlepszych hoteli będzie z czasem coraz trudniej się dostać, jeżeli inne biura z zachodniej Europy zaczną organizować wycieczki do Gruzji.

Charakterystyczne dla tego kraju są tak zwane supry ( uczty ), czyli biesiady połączone ze wznoszeniem toastów. W Gruzji w ogóle nie ma imprezy bez toastów – toast to święta rzecz! We wznoszeniu toastów prym wiedzie tamada – w naszym rozumieniu wodzirej imprezy. Toasty wznoszone są za miłość, za ojczyznę, za  rodzinę, zawsze są  uzasadniane i trwają nieraz kilkadziesiąt minut. Te toasty umacniają także ludzi, w sposób, w jaki nas kiedyś umacniali nasi narodowi wieszcze i to właśnie one od lat budują  świadomość narodową Gruzinów.   Ważne jest także, aby wiedzieć, jak się zachować przy stole, bo nieustannie z niego wszystko sprzątają. Człowiek musi się wykazać nie lada refleksem, aby cokolwiek zjeść, bo jeżeli tylko na moment odłoży sztućce, to od razu zabierają mu talerz.

Spore  wrażenie zrobił na nas wieczór gruziński. Kulminacyjnym punktem wieczoru, oprócz oczywiście licznych toastów był występ zespołu tanecznego, którego klasa to naprawdę najwyższa półka! To właśnie jest niesamowite – że takie rzeczy robi się dla zwykłych gości! Występujący kilkakrotnie przebierali się w stroje ludowe, a tańczyli w takiej dynamice, że żadna znana scena europejska by się tego występu nie powstydziła!

Samych Gruzinów od lat zajmują 2 problemy: gdzie pierwsze pojawiło się chrześcijaństwo –  w Gruzji czy w Armenii  oraz to, czy  Gruzja jest już w Europie czy jeszcze w Azji. Muszę tutaj powiedzieć, że model dystrybucji bogactwa jest jednak typowo azjatycki – w europejskich krajach rządzi ten, kto ma pieniądze, a tam jest odwrotnie – jak ma się władzę, to ma się też pieniądze. Wyraźnie też widać, że przez te wszystkie ostatnie inwestycje – centrum Batumi wygląda naprawdę ładniej niż Wenecja. I choć  trudno to sobie wyobrazić, to prawda! Niestety, kiedy tylko wyjedzie w peryferyjne części miasta  widać biedę, jakiej nigdzie w Europie nie zobaczy się w jednym miejscu. W miasteczkach stoją stare chałupy lub bloki, w których połowa mieszkań ma powybijane szyby, a rury pieców są wyprowadzone na zewnątrz przez ściany. Widać, że każdy robi to, co chce… Również przydomowe zwierzęta co udało się uchwycić na zdjęciach. Mieszkańcy przed  takimi chałupami siedzą, jedzą, śpiewają i są zadowoleni.

Dla Gruzinów podstawową sprawą jest też posiadanie samochodu. W związku z tym – są tam albo super auta, albo straszne gruchoty. Mieliśmy z żoną okazję jechać taksówką, którą prowadził Rosjanin Sasza. Samochód miał potłuczone szyby, pasy bezpieczeństwa, chociaż od niedawna obowiązkowe nie do zapięcia, baliśmy się też, że odpadną w samochodzie koła, bo ledwo trzymały się na swoich miejscach… Sasza jednak jechał ze spokojem 80 km/h i szczęśliwie dowiózł nas do celu.

Zastanawiałem się przed wyjazdem, jak po wojnie wygląda w Gruzji sytuacja z przestępczością. Zaskoczyło mnie to, że  w zasadzie tej przestępczości nie ma, gdyż za niewielkie nawet przewinienia grożą drakońskie kary. W ogóle – widać, że policji oraz służb mundurowych jest tam cała masa, przy czym Gruzja nie stwarza wrażenia kraju policyjnego. Służby potrafią się jakby „wtopić” w otoczenie, często poruszają się w pojedynkę i nie wyglądają na takich, którzy chcieliby komuś zrobić krzywdę. Kraj nie jest więc niebezpieczny.

Warto też powiedzieć o tym, że dopiero 2 lata temu zburzono w Gruzji pomnik Stalina, faktycznie najbardziej rozpoznawalnego Gruzina w historii (urodził się w Gori). Dla wielu mieszkańców Gruzji to nadal  wielka postać, więc ludzie nie byli zachwyceni tym, że pomnik zburzono, choć tak naprawdę Stalin nigdy specjalnie o Gruzinów nie dbał…

Tak wygląda moje wspomnienie o Gruzji – inwestycje, wielka gościnność, śpiew, muzyka i nieustająca zabawa. Z drugiej strony: bieda, rozpadające się domy, zniszczone samochody.  Kiedy skojarzy się jednak ze sobą wszystkie te elementy, pojawi się naprawdę niestandardowy obraz kraju, który warto zobaczyć i poznać bliżej!

Po powrocie z Gruzji udałem się z żoną, mamą, siostrą oraz bratem ( a więc z całą niemal rodziną), nad polskie morze. Ta część urlopu była zdecydowanie bardziej spokojna – w końcu udało mi się wypocząć i zebrać nowe siły na przyszłość.

DSC01288 DSC01293 DSC01305 DSC01306 DSC01311 DSC01320 DSC01321 DSC01328 DSC01329 DSC01330 DSC01336 DSC01339 DSC01346 DSC01351 DSC01368 DSC01380 DSC01300 Nietypowy mieszkaniec Występ w trakcie supry Janusz Szymura- Gruzja - W tle nowy uniwersytet

Viewing all articles
Browse latest Browse all 6

Latest Images